Wspomnienia
Kilka dni temu skończyłam 35 lat. Dość okrągła to liczba, skłaniająca do refleksji. Na pewno wiele w tym czasie zyskałam, ale też dużo straciłam. Mimo wszystko nawet strata jest zyskiem, jeśli podejdzie się do niej jako do nauki na przyszłość. Jakoś tak gorzko mi się robi, gdy uświadamiam sobie z jaką prędkością płynie czas i jak bardzo ostatnio przyspieszył, ale taki nasz los i nie ma sensu się tym zamartwiać, więc staram się tego nie robić zbyt często ;)
Miewam czasami problemy ze snem. Sporo wtedy rozmyślam. Gdybym miała tablet to pewnie wtedy powstawałoby sporo notek do tego bloga. Wracając do mojej bezsenności... myślałam ostatnio o tym, dlaczego z taką przyjemnością wracamy do miłych zdarzeń z dzieciństwa. Moim ulubionym bohaterem lat szczenięcych jest piecyk typu Farel. Jak byłam malutka, w domu było zimno, bo jeszcze (albo "już") w piecach węglowych się nie paliło - dogrzewana byłam takim piecykiem. Dzisiaj jak mam doła lub zmarznę - włączam sobie podobne grzadełko i napawam się nie tylko jego ciepłem, ale szumem, który wprowadza mnie w dziwny stan rozkosznego otępienia ;)
Lubię także zjeść sobie prawdziwą, świeżą bułkę z masłem i serem - popić ją mlekiem lub kakao - jak drzewiej, gdy jadłam podobne śniadanie przed szkołą. Wtedy bułki nie miały polepszaczy, mleko z worka po ugotowaniu pokrywało się grubym kożuchem (który uwielbiałam ściągać i zjadać), masło nie miało dodatków, a ser kupowany w kostce był serem przepysznym... Rozmarzyłam się i nadal nie wiem dlaczego powrót do podobnych wspomnień wzbudza w nas tyle miłych emocji i dlaczego tak rzadko doceniamy rzeczywistość, do której być może w przyszłości - będziemy z miłą chęcią wracać w swoich wspomnieniach...
Jakie są Wasze ulubione wspomnienia?
Miewam czasami problemy ze snem. Sporo wtedy rozmyślam. Gdybym miała tablet to pewnie wtedy powstawałoby sporo notek do tego bloga. Wracając do mojej bezsenności... myślałam ostatnio o tym, dlaczego z taką przyjemnością wracamy do miłych zdarzeń z dzieciństwa. Moim ulubionym bohaterem lat szczenięcych jest piecyk typu Farel. Jak byłam malutka, w domu było zimno, bo jeszcze (albo "już") w piecach węglowych się nie paliło - dogrzewana byłam takim piecykiem. Dzisiaj jak mam doła lub zmarznę - włączam sobie podobne grzadełko i napawam się nie tylko jego ciepłem, ale szumem, który wprowadza mnie w dziwny stan rozkosznego otępienia ;)
Lubię także zjeść sobie prawdziwą, świeżą bułkę z masłem i serem - popić ją mlekiem lub kakao - jak drzewiej, gdy jadłam podobne śniadanie przed szkołą. Wtedy bułki nie miały polepszaczy, mleko z worka po ugotowaniu pokrywało się grubym kożuchem (który uwielbiałam ściągać i zjadać), masło nie miało dodatków, a ser kupowany w kostce był serem przepysznym... Rozmarzyłam się i nadal nie wiem dlaczego powrót do podobnych wspomnień wzbudza w nas tyle miłych emocji i dlaczego tak rzadko doceniamy rzeczywistość, do której być może w przyszłości - będziemy z miłą chęcią wracać w swoich wspomnieniach...
Jakie są Wasze ulubione wspomnienia?
Mieliśmy identyczny piecyk (link do zdj. po kliknięciu) |
Wspomnienia
Reviewed by Dudzinka
on
01:50
Rating:
Tak "dudzinko",łza się w oku kręci ,a oczko jakieś takie zamglone ,prawie niedowidzące...
OdpowiedzUsuńZima jednak nie odpuściła,tylko młode sikoreczki baraszkują na gałązkach bzu przed kuchennym oknem :)
Buziaki :)
anonimowy tatinek:):):)
Oj Tatinku - otrzyj oko - za parę dni się zobaczymy :) Tylko roztopcie trochę tego śniegu, bo kto to widział śnieg na Wielkanoc? :)
Usuń